Yyyy mleko?

Yyyy mleko?

niedziela, 27 stycznia 2013

Uzewnętrznianie się CD.

Wiele rzeczy można o mnie powiedzieć, lecz tylko nieliczni wiedzą jaka naprawdę jestem w stosunku do innych ludzi. To nie jest tak, że ich nie lubię. Po prostu wiem, iż szybko się do nich przywiązuję, a wtedy wiem co automatycznie się dzieje. Mój mózg ma pewnego rodzaju blokadę, która polega na odrzucaniu ludzi, których zbytnio polubię. Czemu to piszę? Otóż wczoraj miałam taką sytuację, a jak się dowiedziałam niedawno takie pisanie pomaga mi pogodzić się z szarą rzeczywistością i zmniejszyć ból towarzyszący mojej egzystencji tutaj. Rozważałam poważnie czy jest sens to opisywać, w końcu można powiedzieć, że to tylko znajomość internetowa, że to nie powinno dla nikogo nic znaczyć. Ale niestety tak nie jest. Jestem, jaka jestem i pod tym względem raczej nigdy się nie zmienię. Traktuję ludzi poznanych w Internecie tak, jak i tych w Realu. Możecie mówić że jestem nienormalna, chora, dziecinna, ale to Wasze zdanie. Nie wiecie nic o mnie, nie znacie mnie na tyle, żeby oceniać. W każdym razie wracając do tematu wczoraj nastąpiła dość ostra wymiana zdań, kilka faktów wyszło na jaw i ja oficjalnie mam dosyć. Nienawidzę uzależniać się od ludzi, a w tym przypadku tak się stało. Stwierdziłam więc, iż trzeba by to zakończyć. Przykro mi z tego powodu, bo naprawdę go lubiłam, a może i więcej niż lubiłam… No, ale cóż robić. Życie toczy się dalej, więc muszę się z tym pogodzić. Ciao.
 PS. Notatkę dedykuję Adrianowi vel. Alexowi. Wiedz że mi przykro.

piątek, 25 stycznia 2013

Chwila szczerości i uzewnętrzniania się

Zaczęło się to w grudniu, jakieś dwa tygodnie przed świętami. Wtedy pierwszy raz go zobaczyłam. A może widziałam go już wcześniej, ale nie zwracałam na to większej uwagi. W każdym razie widziałam go tak z bliska, stał koło mnie. Te blond włosy i lekko zmrużone niebieskie oczy i lekko zaróżowione policzki dodawały mu uroku amorka. Spojrzał wtedy na mnie, a moje serce zaczęło bić szybciej. Chwilę później okazało się, iż jest on klasę niżej, ale mamy wspólną wychowawczynię, od której dowiedziałam się, iż razem bierzmy udział w jasełkach. Ja jako jego mama, on jako mój syn. W sumie z początku cieszyłam się z tej perspektywy, ponieważ wiedziałam że będziemy spędzać więcej czasu w swoim towarzystwie. Z początku było świetnie, przytulał mnie, rozmawiał ze mną, patrzył na mnie. Tak było do czasu występu. Występ okazał się kompletną porażką. Wszyscy uznali to jednogłośnie, chociaż pani wychowawczyni starała się nas przekonać, iż poszło nam świetnie. Wtedy poszliśmy pić, żeby zapomnieć o ów fatalnym występie. Jak zwykle toaleta damska gościła w tym dniu więcej niż tylko dziewczyny. Piliśmy wódkę i koleżanka powiedziała mu że mi się podoba. Wtedy wstał i wyszedł. Poszłam go szukać, ale niestety nie znalazłam. Tłumaczyłam sobie, że pewnie uznał to za żart, że musiał już iść, że mu się spieszyło. Ale w głębi duszy znałam prawdę, wiedziałam, że wszystko się spieprzyło, że to już Konic namiastki tego, co chciałam mieć, koniec jego. Mijały święta, a ja myślałam głównie o nim, myślałam co robi, o czym myśli, co dzieje się pod jego ślicznymi blond włosami. Po przyjściu do szkoły po Nowym Roku wszystko diametralnie się zmieniło. Nie było już miłego Mateusza, nie to by było zbyt piękne. Może w stosunku do innych pozostał taki sam, ale w stosunku do mnie zmienił się kompletnie. Przestał się do mnie odzywać, przestał przebywać w moim otoczeniu. Mijając go na korytarzach spoglądałam ukradkiem na niego, ale on nawet nie zauważał mojej obecności. Kompletnie jakbym nigdy dla niego nie istniała, jakbym była mu obojętna. Nie zastanawiałam się wtedy ,,A może tak naprawdę jesteś mu obojętna. Nie pomyślałaś, że kompletnie go nie obchodzisz? Że on Cię może nawet nie lubi? Że nie spełniasz jego norm wyglądem czy charakterem?”. Nie, kompletnie nie rozważałam tych opcji, bo po co? Skoro ja się zakochałam to jakoś go do siebie przekonam. Ale nie wyszło. Mijały dni, a on nadal nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi, przestał odpisywać na wiadomości, więc ja przestałam pisać. Kompletnie się poddałam, starając się zachować spokój na twarzy, podczas gdy w środku szalało wielkie tornado siejąc spustoszenie na umyśle i na duszy. W tym momencie doskonale rozumiałam zdanie ,,Na ustach uśmiech, a w sercu ból, to jedna z najtrudniejszych życiowych ról”. Starałam się ukrywać smutek i łzy, ale nie zawsze mi się udawało. Zaczęłam używać żyletki, żeby pomóc sobie zapomnieć i pogodzić się z tym, co stało się bolesną prawdą, z tym, że on mnie nigdy nie pokocha. Minął już miesiąc od kiedy on mnie ignoruje. Rany na moich nadgarstkach prawie się zagoiły, ale blizny, które pozostaną już do końca życia będą mi przypominały o tych wydarzeniach. Tak już na koniec: Co skłoniło mnie do napisania tego? Idąc dzisiaj korytarzem zobaczyłam go jak stoi z inną dziewczyną i jest wyluzowany, szczęśliwy. Zdałam sobie sprawę, że muszę już sobie odpuścić, że to już definitywnie koniec. A ten tekst pomógł mi się od tego wszystkiego uwolnić.

Świątecznie

W całym mieście da się już odczuć świąteczną atmosferę. Sklepy, szkoły i inne instytucje przybrane są różnokolorowymi lampkami, łańcuchami oraz innymi ozdobami świątecznymi. U nas w szkole np. Klasy zaczynają ubierać już choinki, a w hallu wejściowym stoi jedna, duża i ładnie ozdobiona. Nie wiem jak u Was ale moja rodzinka wzięła się już za porządki świąteczne i w domu panuje dość nerwowa atmosfera. Na dworze jest ok -10 stopni, więc zima w końcu zawitała do nas w pełni swej okazałości.  (czyt. Nawet po za domem nie można posiedzieć bo idzie zamarznąć-.-). Śnieg prószy i pokrywa wszystko pięknym białym płaszczem. Zimny wiatr wieje powodując różowienie policzków, a w skrajnych przypadkach odmrożenie kończyn. W taką pogodę zwierzęta znajdujące się na ulicach oraz w schroniskach mają bardzo ciężką sytuację. Chciałabym Was poprosić (oczywiście w miarę możliwości) o pomoc ów bezdomnym stworzeniom i udostępnienie im, jeśli nie swojej gościnności w domu, to chociaż uchylenia drzwi  do klatki schodowej, żeby te stworzenia po prostu nie zamarzły na dworze, tudzież w przypadku schronisk ofiarować im swą pomoc w postaci starych, niepotrzebnych koców, czy też, karmy dla zwierząt. Niech i zwierzęta mają święta. Pomyśl, czy ktoś, kto może kochać Cię bezwarunkowo i być Tobie oddanym do reszty zasługuje na śmierć i cierpienie? Nie bądź obojętny, pomóż żywym istotom,one też czują. Btw. Napisaliście już list do Świętego Mikołaja?

Mikołajki

Cześć. Co u Was słychać? Jak tam, Mikołaj się postarał w tym roku z prezentami?;) Pokrótce chciałabym wyjaśnić co i jak z tymi Mikołajami ^^
Mikołajki jest to zeświecczona nazwa dnia Świętego Mikołaja obchodzonego 6 grudnia w Polsce, obchodzona na cześć świętego biskupa Mikołaja z Miry. Obecność Świętego Mikołaja zapowiada nadejście świąt Bożego Narodzenia. W dniu tym Święty Mikołaj przynosi dzieciom prezenty. Zazwyczaj są to drobne upominki, słodycze lub małe zabawki. Osoby dorosłe również obdarowują swoich bliskich. Zwyczaj obdarowywania się prezentami w Polsce można znaleźć w tekstach z XVIII wieku. Dzieci otrzymywały jabłka, złocone orzechy, pierniki i drewniane krzyżyki. Nazwa mikołajki pojawiła się w czasach komunizmu, na określenie miłej tradycji obdarowywania się 6 grudnia, ale z pominięciem samego świętego. Dziś nazwa ta określa zwyczaj wymieniania się drobnymi prezentami z wcześniejszym losowaniem „swojego mikołajka” czy „swojej mikołajki” (czyli osoby, którą się obdaruje). W nocy z 5 grudnia na 6 grudnia podkłada się prezenty pod poduszkę, w buciku lub umieszcza się je w dużej skarpecie.
Istnieje wiele legend związanych z tym zwyczajem. Jedna z nich, zapewne o anglosaskim rodowodzie, mówi, że 6 grudnia wczesnym rankiem, kiedy jeszcze wszystkie dzieci śpią, Święty Mikołaj zagląda przez szybkę do domu. Gdy zobaczy wyczyszczone buty, zostawia upominek dla domowników. Jeżeli zaś nie zobaczy żadnych butów lub będą one brudne, zamiast prezentu zostawi tylkozgniłą pyrę (pozn. zgniły ziemniak).

Amorion

Witam po długiej przerwie^^ Nie będę się już tłumaczyć bo powód jest cały czas ten sam -.- Dzisiaj chciałabym napisać o grze RPG,  zwie się Amorion. Gra polega na stworzeniu i rozwijaniu swojej postaci w ramach współzawodnictwa, ale też współpracy z innymi graczami. Możesz tu walczyć zarówno na arenie z różnymi stworami, jak i z innymi graczami. Rozwijasz swoją postać zdobywając doświadczenie poprzez walki, pracę, czy też na kilka innych sposobów. Co prawda o Amorionie zapomniałam już dawno temu, ale znów wróciłam do niego, ponieważ uważam iż jest dość ciekawą i sensowną rozrywką. Można tu też pisać tzw. klimatem. Znajdujesz sobie chętną osobę i oboje tworzycie historyjkę dotyczącą waszych postaci. W ten sposób poznałam mojego byłego już przyjaciela.( Mój chamski i wybuchowy charakterek nigdy nie był dobry-.-) W każdym bądź razie serdecznie polecam, ponieważ pomaga to ciekawie spędzić czas, an przy okazji można poznać całkiem kreatywnych i intrygujących ludzi;) Adres strony : Amorion PS. Obiecuję poprawę i częstsze notatki.
Btw.Jakby ktoś był zaintersowany to jest moja postać ^^ Co prawda jest to męska postać, ale nie mam pojęcia jak ją zrobiłam xD

Wybaczcie

Przepraszam za tak długie przerwy między wstawianymi postami ale po prostu nie mam weny co do tematu postów, albo nie mam siły na to. W każdym bądź razie nie jest to spowodowane moim lenistwem. Szczerze mówiąc bardzo pomoglibyście mi proponując w komentarzu jakiś ciekawy temat. Byłabym Wam za to baardzo wdzięczna;)

Buka o_o

To imię, które większość społeczności w moim wieku i starszych utożsamia sobie z wielkim fioletowym potworem z Muminków. Na szczęście w tym przypadku nie chodzi mi o koszmar wielu ówczesnych dzieci, tylko o dość znanego rapera. Buka, czyli Mateusz Daniecki urodził się 17 grudnia 1988 roku w Gdańsku. Znany jest również pod pseudonimem Bedoka. Jest członkiem formacji SumaStyli. Mateusz Daniecki muzyką zainteresował się we wczesnym dzieciństwie za sprawą ojca, który grał na gitarze i śpiewał. Z hip-hopem zetknął się po raz pierwszy pod koniec lat 90. Pierwsze teksty zaczął pisać około 2001 roku. Do 2006 roku tworzył samodzielnie. Tego samego roku ukazał się także debiutancki nielegal rapera zatytułowany Krukologika. W 2007 roku wraz ze Skorem i Matim utworzył formację SumaStyli. Efektem współpracy był wydany jeszcze w 2007 roku nielegal pt. Artefakty, a także EP Cztery ściany ciszy. W międzyczasie Buka zarejestrował drugi solowy nielegal zatytułowany StyliMilion. Rok później ukazał się kolejny minialbum grupy SumaStyli – Walka trwa oraz trzeci nielegal Buki – Świt żywych trupów. W międzyczasie raper gościł na albumie V!RuSa Power of Beats. W 2009 roku został wydany drugi nielegal zespołu SumaStyli – De Integro, natomiast rok później czwarty nielegal Buki – Opowieści z miasta fatum. Solowy materiał Buki wzbudził zainteresowanie firmy MaxFloRec, należącej do Rahima W efekcie Daniecki podpisał kontrakt wydawniczy. Pod koniec 2010 roku ukazał się minialbum Po drugiej stronie lustra, dostępny bezpłatnie w formie digital download, za pośrednictwem MaxFloRec. 30 września 2011 miała miejsce – dzięki wytwórni MaxFloRec – premiera albumu Pokój 003, który jest pierwszym albumem studyjnym rapera. W 2012 roku Daniecki rozpoczął prace nad nową płytą, zatytułowaną Wspaniały widok na nic interesującego.
Dyskografia:
  1. Krukologika; Data: 2006; Wydawca: brak (nielegal)
  2. StyliMilion; Data: 2007; Wydawca: brak (nielegal)
  3. Świt żywych trupów; Data: 30 września 2008; Wydawca: brak (nielegal)
  4. Opowieści z miasta fatum; Data: 13 września 2010; Wydawca: brak (nielegal)
  5. Po drugiej stronie lustra (EP); Data: 24 grudnia 2010; Wydawca: MaxFloRec
  6. Pokój 003; Data: 30 września 2011; Wydawca: MaxFloRec
  7. Wspaniały widok na nic interesującego; Data: grudzień 2012; Wydawca: MaxFloRec

Elsword

Jako iż jestem w klasie informatycznej to musiałam się jakoś wpasować w standardy jej uczniów, przez co zaczęłam grać w różne, dziwne gry komputerowe. Taką najnowszą grą, q którą namiętnie gram jest Elsword. Recenzja by Guru : Nie dla wszystkich Może zabrzmi to banalnie, ale Elsword nie jest grą dla wszystkich. Trzeba lubić takie klimaty, klimaty, w których pełno kolorowanki, słodziutkiej grafiki, jeszcze słodszych japońskich dzieci i potworków, które wcale nie przypominają realnego zagrożenia. Jeśli nawet jesteście fanami platformówek MMO, to będziecie musieli wykazać ogromne samozaparcie i zdusić w sobie wewnętrzny głos, mówiący – nie, nie chcemy w to grać. Infantylnośc Elsworda wylewa się hektolitrami, a po kilku godzinach przełykania tego uczucia będziemy zmuszeni kliknąć „zamknij” i udać się na realnej, brutalnej i pozbawionej takiej gammy barw rzeczywistości. Chwała Bogu, że istnieje coś takiego jak Stamina (w polskim tłumaczeniu – Wola), bo mało kto wytrzymałby tutaj z 10 godzin. No właśnie, Elsworda trzeba dawkować umiejętnie, w regularnych dawkach nieprzekraczających kilku godzin dziennie. Wtedy można grać w miarę przyjemnie, nie kolidując tym samym z innymi zajęciami, a nawet grami (mogą być MMO). Pełną pulę Woli wykorzystamy po około 2 godzinach efektywnego chodzenia po dungeonach. I wtedy radzę pozałatwiać resztę spraw, posprzedawać śmieci z eq, rozegrać parę walk PvP i się wylogować. Do takiego typu „grania” Elsword nadaje się idealnie. Nie stracimy zapału, chęci, a reszta graczy nie odskoczy nam lvl’ami – proste. Nie dla idiotów Oglądając po raz pierwszy gameplay z Elsworda myśleliście pewnie, że to kolejna, niewymagająca myślenia gra, w dodatku z grafiką a’la dzieci w wieku 10 lat, więc tym bardziej powinna być prostsza i głupsza niż pozostałe. Wystarczy przecież iść w prawo (w niektórych dungach o dziwo w lewo ^^), wciskać klawiszową kombinację Z-Z-Z, X-X-X i rozwalać wszystko na swojej drodze. I właśnie na takim rozumowaniu przejechało się pewnie wielu graczy… w tym ja. Nie zdajecie sobie sprawy, ile czasu trzeba poświęcić na doszlifowanie swojego skilla i automatycznych, mimowolnych tricków. Nie zdajecie sobie sprawy, jakie baty będziecie dostawać na arenach PvP, kiedy to byle obsczymur, w dodatku z nickiem zakończonym na „_PL” będzie rozjeżdżał Cię jednym kombem. Nie muszę chyba dodawać, że nasze morale będą wtedy na najniższym poziomie, a kolejnym odruchem będzie chęć odinstalowania gry – nie róbcie tego, bo gdy już wskoczycie na ten high lvl, to poczujecie, że opłacało się siedzieć kilkadziesiąt godzin z Elswordem. Można rzec, że przez 1-30 lvl przechodzimy rozbudowany Tutorial, gdzie dopiero się uczymy: wykonywania kolejnych, bardziej skomplikowanych kombosy, wraz z umiejetnoścą unikania obrażeń. Gdy już to ogarniemy – fajnie, ale pozostanie jeszcze tyle rzeczy do zrozumienia, że naprawdę trzeba poświęcić sporo dni, sporo klawiszy na klawiaturze i sporo słów k**wa, żeby wreszcie wejść do rozgrywki Player vs Player i jak równy z równym walczyć o zwycięstwo. Przygotujcie się więc na dłuuugą, lecz satysfakcjonująćą ściężkę rozwoju. Nie dla powtarzalności To cenię w Elsword, że twórcy nie poszli na łatwiznę. Spędzili oni pewnie kilkaset godzin na tworzeniu, rysowaniu i programowaniu dungeonów, ale udało się, bo każda „plansza” (haha, sry, ale nadal śmieszy mnie polski zamiennik) posiada swój niepowtarzalny urok, który odróżnia ją od reszty mapek. Jest bardzo trudno znaleźć drugiego, spotkanego wcześniej mobka, nie mówiąc o zaprojektowanych platformach, skokach i przejściach. Nie czułem tutaj nawet efektu „powtarzalności”, który jest przecież obecny w 99% side-scrollerów. No dobra, czułem, ale dopiero wtedy, kiedy osiągnąłem 30 lvl. Wcześniej jakoś nie zwracałem uwagi, chociaż musiałem przechodzić jednego dunga nawet po kilka razy. Nie dla ideału Elsword to (uwaga – spoiler) dobry MMORPG, ale posiada 2 ogromne minusy. Pierwszym są… komiksowe umiejetności. Nazwałem je dlatego, że przed uderzeniem skilla pokazuje się nam komiksowy ekran – z charakterystycznymi okienkami, który naprawdę wkurza. Dlaczego? Nie dość, że zatrzymuje całą akcję na 1-2 sekundy, to może skutecznie wytrącić innego członka zespołu z rytmu. Zdarzyło mi się to już kilka razy, kiedy mój kompan użył umiejętności milisekundę przed tym, jak ja chciałem to robić. I wychodziło na to, że mój dmg poszedł się jeba*, kiedy poprzedni skill powalił mobka na ziemię, a ładowanie całej many Aishą nie należy do szybkich i łatwych rzeczy… Druga sprawa – chaos, chociaż polski lektor w polskim trailerze mówił raczej o „tyle akcji nie pomieści żaden ekran”. Owszem, rozgrywka solo może i jest dynamiczna, może i polega na skillu gracza, ale jeśli do dunga wejdziemy w 3-4 osoby, to tą akcję – za przeproszeniem – szlak trafi. Kooperacja w Elsword to pojęcie względne, utopia, Matrix, który po prostu nie istnieje. Chodzi przede wszystkim o to by rushować przed siebie, walić skillami i unikać pułpek, a gdy robi tak kilku graczy naraz, to widzimy tylko ciągłą kombinację: wybuchy – freeze – wybuchy – freeze – wybuchy i tak do końca. Oczywiście, dynamika jest, tylko taka, że mamy problem z rozszyfrowaniem, w którym miejscu znajduje się nasza postać i „dlaczego ten potwór już nie żyje”. Szczerze Nie będę owijał w bawełnę – Elsword to najlepsza platformówka, jaka kiedykolwiek pojawiła się w światku MMORPG. Najlepszy, ale niepozbawiony minusów, dużych minusów. Potrafią one skutecznie zespuć jakąkolwiek przyjemność z grania, ale potrafią też zostać niezauważone i nie ingerować zbytnio w postrzeganie całości. Zależy tylko, od jakiej strony patrzymy - czy z perspektywy osoby szukającej dobrej zabawy, czy osoby-gracza, który poprzednie kilka lat spędził na dziesiątkach podobnych tytułów. Wybierzcie swojego odpowiednika i wystawcie Elswordowi swoję ocenę. Ja daję… 4/6 I moje skromne zdanie tak na koniec: Jak dla mnie ta gra jest całkiem niezła, ale granie w nią długi czas zaczyna trochę nudzić. Grafika tej gry jak dla mnie jest bardzo dobrze zrobiona. Nie doszłam jeszcze zbyt wysoko, ale wytrenowanie postaci nie należy do najprostszych rzeczy i wymaga wielogodzinnego wysiłku przy komputerze i rozwijania umiejętności zarówno swoich, jak i postaci, którą się gra.

Requiem dla snu

Wiem, że dawno nie pisałam i proszę Was moi drodzy o wybaczenie. Nie jest to spowodowane moim ,,nie chce mi się", ale zwyczajnym brakiem czasu. Dzisiaj chciałabym napisać o filmie, który oglądałam już nie raz, ale za każdym razem porusza mnie on tak samo. Mianowicie ,,Requiem dla snu". Film przedstawia świat człowieka,  który jest gotowy zrobić wszystko, aby tylko móc kupić następną działkę narkotyków. Jest to dość szokujący i poruszający, ale i przerażający obraz życia codziennego ludzi, którzy pogubili się na drodze życia i nie mogą się na niej odnaleźć. Po obejrzeniu owego filmu nie będziesz już tą samą osobą. Daje on bardzo dużo do myślenia. Mocną stroną tego filmu jest również muzyka wprowadzająca odpowiedni nastrój. Opis z wikipedii : Miejscem akcji jest Brooklyn. Film przedstawia historię trojga młodych ludzi i starszej kobiety, którzy z powodu samotności, zagubienia i ślepej pogoni za marzeniami, popadają w nałogi współczesnego świata. Reżyser Darren Aronofsky w sposób bezpośredni i brutalny przedstawił skutki takiego życia. Jednym z charakterystycznych elementów filmu jest muzyka Clinta Mansella i kwartetu smyczkowego Kronos Quartet. Aronofsky ukazuje wzloty i upadki ludzi rozpaczliwie próbujących zrealizować swoje pragnienia w dzisiejszym Brooklynie. Jednak ich nadzieje na odmianę swojego życia nie mają szans, aby się ziścić. Nie mogąc poradzić sobie z otaczającym ich światem, wszyscy bohaterowie uciekają w uzależnienia – narkotyki, słodycze, telewizję czy papierosy. Dążąc ślepo do zrealizowania swojej wizji szczęścia, żyją iluzją, nie zauważając, kiedy ich marzenia przemieniają się w coś, co doprowadza ich dosamotności, a w rezultacie – do osobistej tragedii. Każdy z bohaterów ostatecznie pozostaje zupełnie sam ze swoimi fantazjami, tym samym przeżywając osobistą tragedię. I na koniec kilka zdjęć ^^

Lekko spóźnione Halloween -.^

Na wstępie baaaardzo chciałabym przeprosić za to, że ta notatka pojawia się dzień później niż powinna. Mogę się za to wytłumaczyć brakiem czasu i dostępu do internetu spowodowanego jazdami oraz późniejszym wybyciem z koleżanką na miasto. Nie przedłużając już zabieram się do pisania ^^  Może na początek coś, czego najbardziej nie lubię czyli historia: Dokładna przyczyna ,,powstania" Halloween nie jest do końca znana. Może być to zarówno rzymskie święto na cześć bóstwa owoców i nasion - Pomony, albo celtyckie święto na powitanie zimy. Według tej drugiej teorii Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Druidzi (kapłani celtyccy) wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatamia światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym, jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych. Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Ważnym elementem obchodów Samhain było również palenie ognisk. Na ołtarzach poświęcano bogowi resztki plonów, zwierzęta i ludzi.  Wokół ognisk odbywały się tańce śmierci. Symbolem święta Halloween były noszone przez druidów czarne stroje oraz duże rzepy, ponacinane na podobieństwo demonów. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek. Czarownice w towarzystwie czarnych kotów przepowiadały przyszłość. Halloween w Polsce pojawiło się pod koniec lat 90.
Nazwa Halloween pochodzi najprawdopodobiej od All Hallows' E’en, czyli wczesniejszym „All Hallows' Eve” – wigilia Wszystkich Świętych.
Zwyczaje Halloween'owe
  • Scary Farm - Młodzież oprócz organizowania domowych imprez, często odwiedza tzw. straszne farmy, czyli zaadaptowane na ten cel duże przestrzenie, gdzie tworzone są specjalne scenerie, wyglądające niczym wystrój planu filmów grozy, takich jak Dracula,Frankenstein czy Mumia.
  • Cukierek albo psikus - Do zabaw w 'Halloween' zalicza się także zabawa cukierek albo psikus. Dzieci chodzą z pojemnikami na cukierki po okolicy i odwiedzają mieszkańców. Gdy ktoś nie chce dać cukierka otrzymuje od dzieci w zamian psikusa. 
  • Apple bobbing - W tej zabawie należy bez użycia rąk ugryźć jedno z jabłek pływających w miednicy z wodą. Jabłko nieuszkodzone przy zabawie, ma oznaczać szczęście w nadchodzącym roku.
  • Inne zabawy - Halloweenowe zabawy to również przeskakiwanie przez świeczki, które są rozstawione w kole na ziemi. Świeczki, które nie zgasną, to szczęśliwe miesiące w przyszłym roku. 
  • Kolejna gra to wrzucanie orzecha do płonącego ogniska. Jeżeli orzech pęknie z trzaskiem, oznacza to odwzajemnioną miłość. Inną popularną zabawą jest zjadanie bez pomocy rąk wiszących na nitkach ciastek i owoców.
  • W ten dzień również istnieją różne formy wróżbiarstwa, np. wróżenie ze spodków.
  • W Halloween dzieci i dorośli przebierają się za potwory, takie jak wampiry, duchy czy czarownice. Kostiumy są również oparte na postaciach z telewizji. Pierwsze kostiumy na Halloween pojawiły się w 1930 roku, wtedy zwyczaj cukierek albo psikus stał się popularny w Stanach Zjednoczonych. Dorośli urządzają pochody przez ulice miast.
Jack-o'-lantern -  halloweenowa lampa zrobiona z wydrążonej dyni. W wyeksponowanych miejscach domów umieszcza się wydrążone i podświetlone od wewnątrz dynie z wyciętymi kształtami różnych postaci oraz, w zależności od wyobraźni domowników, imitacje ludzkich czaszek, szkieletów, manekinów znanych postaci z horrorów itp.

Śniegowo

Mimo, iż jest dopiero końcówka października, to wyglądając przez okno można zobaczyć biały puch ozdabiający okoliczne dachy, drzewa, ulice, tudzież jego resztki w postaci już nie tak bardzo ładnej brązowo-czarnej mazi. Jako, iż na dworze zimno można się grzać wtulając się w drugą połówkę, tudzież (tak jak jest w moim przypadku) siedzieć w domku z kubkiem kakao i wtulona w ciepły kocyk. A Wy jak wolicie spędzać swój wolny zimowy czas? Bardziej wychodząc z domu i bawić się śniegiem ze znajomymi, z drugą połówką, czy też raczej siedząc w domu przy filmie albo książce (ewentualnie może być komputer)?