Yyyy mleko?

Yyyy mleko?

środa, 28 marca 2018

28 marca 2018

Witajcie moi Kochani. Nie wiedzieć czemu natchnęło mnie na napisanie kilku słów na tym blogu. Wiele w moim życiu się pozmieniało, ale liczę, że teraz już wszystko się ustabilizuje i będę mogła częściej tu zaglądać i opisywać całokształt swojej pracy artystycznej. Mam także nadzieję, na jakiś nagły przypływ weny pisarskiej. Jeśli nie uda mi się sklecić kilku linijek jakiegoś wiersza, czy opowiadania, to będę po prostu opisywała tu dwoje życie, jak minął mi dzień, czy co tam się wydarzyło ciekawego. Myślę, że z moim "Kochanym" braciszkiem ani ja, ani Wy nie będziecie mogli narzekać na nudę. To tyle tytułem wstępu. Pozostaje mi tylko powitać Was ponownie na tym blogu i mieć nadzieję, że tym razem uda mi się tu pisać regularnie. Życzę Wam wszystkim miłego dnia i uśmiechu na ryjkach. ;)

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Wybaczcie brak czasu i weny :x

Ok, ostatnio cały czas coś się dzieje i szczerze zapomniałam już o tym blogu. Dopiero przyjaciel mi o nim przypomniał. Więc bez zbędnych wstępów i usprawiedliwień wrzucam coś, co pisałam w środku nocy odnośnie ów przyjaciela. :D


Wujek Grześ szedł przez wieś
Worek koki niósł
Do dom doszedł, wciągnął proszek
A  dług mu dalej rósł.

Myśli wujo ,,Co tu zrobić?
Jak tu dalej żyć?"
Nie ma szczęścia, ani mózgu
Co tu dalej kryć :3

Wtem na pomysł wpada Grzesiu
,,Wiem co zrobić trzeba!"
Sprzedał proszek i za grosze
Kupił sobie drzewa.

Sad mu wyrósł, jak marzenie 
Sen się począł spełniać
Nie pamiętał jednak Grzesiu,
By swój dług wypełniać.

Po wujaszka przyjechało
Czterech smutnych panów.
Na łeb worek i do auta
Wywieźli, aż do Stanów.

Biedny Grzesiu w lament wpada
Klęczy, płacze, kwili.
Diler jednak, twardy człowiek
Nie wacha się ni chwili.

Nogi w beton, ręce w kajdan
Na nic Grzesia lament.
Pływa sobie do dziś wujo
W oceanie siejąc zamęt.

Drogie dzieci, oto bajka
Z pozoru całkiem głupia.
Lecz oddajcie swoje długi,
Bo was czeka rola trupa. ;)

niedziela, 9 czerwca 2013

It's a kind of magic

Postaram się opisać ze szczegółami coś, co przydarzyło mi się przez moją własną, prywatną głupotę. Może na początek trochę o mojej osobie. Jestem fanatyczką wszystkiego, co nadprzyrodzone, co paranormalne. Wierzę w świat astralny, tarot, reinkarnację, duchy, demony i inne tego typu ,,rzeczy". Na wstępie uprzedzę, iż zabawa z czarną magią nie może się dobrze skończyć, a ja jestem tego idealnym przykładem.
Nigdy jakoś specjalnie nie zależało mi na życiu, wręcz przeciwnie, kilkakrotnie próbowałam je sobie odebrać. Skoro jednak nie udawało się stwierdziłam, iż w jakimś celu muszę dalej żyć. Po obejrzeniu 8 sezonów zacnego serialu noszącego wdzięczny tytuł ,,Nie z tego świata" tudzież oryginalnie ,,Supernatural" stwierdziłam, iż też tak mogę. Usiadłam na podłodze stwierdzając, że i tak nie zależy mi na życiu, więc nie mam nic do stracenia. Wzięłam białą kartkę, narysowałam na niej pentagram i obrysowałam go w okrąg. Pięć świeczek zapaliłam i postawiłam na ów kartce - po jednej na każde z ramion. Następnie wzięłam żyletkę i przecięłam nadgarstek upuszczając kilka kropel krwii w sam środek pentagramu. Wstrzymując na chwilę oddech czekałam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. Niestety bardzo się zawiodłam, ponieważ oprócz ogarniającego mnie zmęczenia nic się nie wydarzyło. Pomyślałam sobie ,,co to ma być? Nic się przecież nie stało". Świece zgasiłam, kartkę wrzuciłam pod biurko i zasiadłam do komputera. Zauważyłam że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy poczułam nagłą złość na przyjaciół. Tak z dupy nagle stwierdziłam, że ich nie potrzebuję i po prostu im to napisałam. Czułam się, jak nie ja, jakby ktoś inny robił to za mnie. Po kilku dniach ostrej wymiany zdań znalazłam tamtą kartkę. Byłam nieco zdenerwowana, więc celem wyżycia się podarłam papier na drobne kawałki. Tego wieczora pogodziłam się z wszystkimi. Napisałam o tym, co zrobiłam swojej przyjaciółce. Ta opowiedziała mi, że to była pieczęć przywołania. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk i opieprzania mnie za nie używanie mózgu. Tak teraz się nad tym zastanawiając miała rację. Cieszę się, iż skończyło się tylko na kłótniach, a nie na czymś o wiele gorszym. Więc jeszcze raz przestrzegam, uważajcie w co się bawicie, bo następnym razem może się to skończyć o wiele gorzej...

piątek, 19 kwietnia 2013

Patrysiowy wiersz.

Gdyby mnie nie było, nikt by nie płakał,
nie szukał, zapomniał .
Jestem w pełni świadomy tego,
że każdy mnie olewa,
że daje nadzieje, a zaraz odbiera .
Mego smutku nikt nie widzi,
płaczu nie słyszy .
Żyletka zrozumie wszystko i wybaczy wiele.

poniedziałek, 18 marca 2013

Czemu nie śpimy w nocy :D

Wybaczcie za tak długą przerwę, ale kompletnie pochłonęła mnie gra Wizard101. Chciałabym coś dodać, ale nie bardzo mam na to siłę czy chociażby pomysł na temat notki. Dawno nic nie pisałam. Znaczy nic, co mogłabym dodać na tego bloga. Nie będę już obiecywać poprawy, ponieważ wiem że z moim nieogarem życiowym i tak nic z tego nie będzie.
Ok, przyjaciel zarzucił temat: Czemu ludzie nie śpią w nocy.
Otóż jest to bardzo ciekawie i wielce absorbujące pytanie. Jakby się nad tym głębiej zastanowić można znaleźć wiele powodów ów zachowania.  Bywają takie nolife'y jak ja, które grają w gry komputerowe. Inni pracują, jeszcze inni mają dzieci. Ewentualnie istnieje jeszcze opcja, iż ktoś czyta jakąś ciekawą książkę(rzadki przypadek w XXI wieku, ale zdarza się ;)), jest kimś tak zafascynowany, iż pisze z nim całą noc. Pewnie istnieją miliony takich powodów, lecz niestety nie mam aktualnie więcej pomysłów.  Pocieszam się faktem, iż podobno im człowiek później chodzi spać, tym bardziej jest inteligentny. Na dzisiaj to tyle. Może jutrzejsze wypracowanie z polskiego zainspiruje mnie do napisania jakiegoś opowiadania, czy czegoś bardziej twórczego. See ya^^

czwartek, 14 lutego 2013

Help 4 U

Dzisiaj planuję wstawić jeszcze jedno opowiadanie w tematyce niezbyt pozytywnej. Btw. jeśli potrzebujecie kogoś, kto nieodpłatnie napisze Wam pracę na polski, angielski lub chemię to proszę o temat pracy i krótki opis jak ona ma wyglądać na maila: Aniaaa@onet.pl , gg: 43081691 lub skype: incessant_dreamer

Twórczość na polskim (list miłosny)^^


Twoje oczy jaśniejące niczym gwiazdy na bezchmurnym niebie. Jak dwa jasne punkty wskazujące zgubionemu podróżnikowi kierunek, w którym należy podążać. Ich niezbadana głębia ,w której nawet najlepszy i najzdolniejszy marynarz mógłby utonąć. Twoja skóra delikatna jak skrzydła motyla. Niczym poranna rosa osiadła na liściach najpiękniejszego kwiatu z radością czekająca na powitanie pięknego poranka. Usta, którym koloru i delikatności pozazdrościć mogłaby nawet róża. Ciało, którego nie powstydziłaby się najpiękniejsza z bogiń. Nie potrafię wszystkimi słowami świata opowiedzieć  Twojego piękna i opisać nie zmierzonej urody, bo nie istnieją takie słowa nawet w języku bogów które mogą oddać stan rzeczy.  Swoim pięknem przewyższa’ nawet anioły, które podobno są najpiękniejszymi stworzeniami istniejącymi na tej ziemi. Nie wyobrażam sobie, aby można było znaleźć coś równie wspaniałego i idealnego jak Twoja osoba, która jednak nie wie kim naprawdę jest i nie wie, że myślą swoją tak ją oddają.


Na zawsze Twoja. AK.