Yyyy mleko?

Yyyy mleko?

niedziela, 9 czerwca 2013

It's a kind of magic

Postaram się opisać ze szczegółami coś, co przydarzyło mi się przez moją własną, prywatną głupotę. Może na początek trochę o mojej osobie. Jestem fanatyczką wszystkiego, co nadprzyrodzone, co paranormalne. Wierzę w świat astralny, tarot, reinkarnację, duchy, demony i inne tego typu ,,rzeczy". Na wstępie uprzedzę, iż zabawa z czarną magią nie może się dobrze skończyć, a ja jestem tego idealnym przykładem.
Nigdy jakoś specjalnie nie zależało mi na życiu, wręcz przeciwnie, kilkakrotnie próbowałam je sobie odebrać. Skoro jednak nie udawało się stwierdziłam, iż w jakimś celu muszę dalej żyć. Po obejrzeniu 8 sezonów zacnego serialu noszącego wdzięczny tytuł ,,Nie z tego świata" tudzież oryginalnie ,,Supernatural" stwierdziłam, iż też tak mogę. Usiadłam na podłodze stwierdzając, że i tak nie zależy mi na życiu, więc nie mam nic do stracenia. Wzięłam białą kartkę, narysowałam na niej pentagram i obrysowałam go w okrąg. Pięć świeczek zapaliłam i postawiłam na ów kartce - po jednej na każde z ramion. Następnie wzięłam żyletkę i przecięłam nadgarstek upuszczając kilka kropel krwii w sam środek pentagramu. Wstrzymując na chwilę oddech czekałam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. Niestety bardzo się zawiodłam, ponieważ oprócz ogarniającego mnie zmęczenia nic się nie wydarzyło. Pomyślałam sobie ,,co to ma być? Nic się przecież nie stało". Świece zgasiłam, kartkę wrzuciłam pod biurko i zasiadłam do komputera. Zauważyłam że coś jest nie tak dopiero wtedy, gdy poczułam nagłą złość na przyjaciół. Tak z dupy nagle stwierdziłam, że ich nie potrzebuję i po prostu im to napisałam. Czułam się, jak nie ja, jakby ktoś inny robił to za mnie. Po kilku dniach ostrej wymiany zdań znalazłam tamtą kartkę. Byłam nieco zdenerwowana, więc celem wyżycia się podarłam papier na drobne kawałki. Tego wieczora pogodziłam się z wszystkimi. Napisałam o tym, co zrobiłam swojej przyjaciółce. Ta opowiedziała mi, że to była pieczęć przywołania. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk i opieprzania mnie za nie używanie mózgu. Tak teraz się nad tym zastanawiając miała rację. Cieszę się, iż skończyło się tylko na kłótniach, a nie na czymś o wiele gorszym. Więc jeszcze raz przestrzegam, uważajcie w co się bawicie, bo następnym razem może się to skończyć o wiele gorzej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz